Tab Article
Kilka słów o... Trzy lata temu Thilo Sarrazin, wybitny niemiecki ekonomista i polityk, znany ze swych niekonwencjonalnych pogladów i wypowiedzi, wywołał w swoim kraju burzę publikujac ksiazkę pt. "Niemcy likwiduja się same". Postawił w niej kilka bardzo kontrowersyjnych tez a to, ze imigranci przysparzaja państwu więcej kosztów niz wynosi ich wkład w rozwój gospodarki, w innym miejscu, ze sa kultury madre, oświecone, otwarte na świat i kultury głupie, ksenofobiczne, nasiaknięte nacjonalizmami. W swojej najnowszej ksiazce Europa nie potrzebuje euro, stosujac wypróbowana metodę krytyczna, Sarrazin kreśli historię euro. Opisuje dewastujace skutki politycznego myślenia zyczeniowego, stawiajac debatę wokół euro i kryzysu europejskiego zaufania z powrotem na głowie.
Fragment ze wstępu Autora:
Oto przygnębiajace wrazenie, jakie przynosi wiosna 2012: projekt Europejska Unia Walutowa rozwija się w zgodzie z własnymi prawami, których nawet sternicy naw państwowych i ich doradcy nie sa w stanie przeniknać. Nie wyznaczaja oni kursu, lecz w najlepszym razie reaguja na wydarzenia, a Angela Merkel, której głos przypomina mi damski głos w nawigatorze mojego samochodu, wydaje się pełnić dokładnie taka sama rolę. Kiedy mianowicie źle jadę, słyszę przez jakiś czas ostrzezenie: "Jeśli to mozliwe, zawróć", a potem, kiedy mój bład rośnie,pada polecenie: "Skręć w lewo". A kiedy samochód opuści teren objęty kontrola GPS, słyszę miły głos: "Cel lezy w podanym kierunku". Jeśli chodzi o samochód, którym jadę, to wiem, ze ten miły głos nie ma wpływu na kierunek jazdy, jedynie komunikuje mi stan faktyczny. Obawiam się, ze podobnie ma się rzecz z kierunkiem rozwoju unii walutowej. W znamiennej rozmowie z Güntherem Jauchem Angela Merkel powiedziała całkiem jasno, ze w swoich decyzjach co do euro niejako jedzie na oślep, kierujac się wymogami chwili. Strategia tego kursu jest jednak zrozumiała co najwyzej na poziomie abstrakcyjnym. Strategice nawarstwia się tu wiele pytań, z których kazde z osobna nie znajduje juz jednoznacznej odpowiedzi lub opuszcza rózne odpowiedzi w zalezności od preferencji i skali wartości odpowiadajacego. (...) Kiedy w roku 1996 wydałem wspomniana wcześniej ksiazkę na temat euro, była to ksiazka, która rozpoczałem pisać jako sceptyk, a ukończyłem - jako zwolennik euro. Byłem pod wrazeniem ogromnych wysiłków fiskalnych podjętych przez Włochów, Francuzów i inne kraje. Stawiałem na to, ze wyłaczenie zasady odpowiedzialności za długi innych krajów członkowskich wprowadzi dostateczna dyscyplinę fiskalna, gdyz "grzesznicy" będa karani wyzsza stopa procentowa. Niestety dziś obudziliśmy się juz z tego liberalnego snu o euro. Ja sam nie spieszyłem się jednak z przewartościowaniem moich poprzednich sadów.
Ksiazka z pewnościa da do myślenia zarówno ekonomistom, jak i zwykłym "zjadaczom chleba". Zatem: czy Polska potrzebuje nowej waluty? Rozpocznijmy debatę.