Tab Article
18 listopada 1942 roku kompania znalazła się w głównym ośrodku szkoleniowym komandosów - osławionym Commando Depot w Achnacarry w północnej Szkocji. Komendantem ośrodka był podpułkownik Charles Vaughan, którego komandosi nazywali 'Dziedzicem na Achnacarry' lub 'Rommlem Północy'. W ośrodku zołnierze przechodzili niezwykle cięzki, trzytygodniowy kurs. Zaliczenie całego programu szkolenia uprawniało do noszenia tytułu 'komandosa'. Ćwiczenia prowadzono od świtu do zmroku, często równiez noca. Cały obóz tonał w błocie, ale na kazdy apel nalezało stawić się w nieskazitelnie czystym mundurze. Program kursu obejmował między innymi marszobiegi w pełnym oporzadzeniu z bronia oraz zajęcia na strzelnicy. Szczególna wagę przywiazywano do treningu tak zwanej cichej roboty na nieprzyjacielskich tyłach. Ćwiczono walkę wręcz, walkę sztyletem, wspinaczkę górska i pływanie. Aby oswoić przyszłych komandosów z ogniem, większość zajęć odbywało się z uzyciem ostrej amunicji. Wszystkie komendy musiały być wykonywane w biegu, nawet zbiórki na posiłek przed kuchnia. Tak forsowna zaprawa oprócz doskonalenia umiejętności bojowych miała jeszcze jeden cel. żołnierze, którzy jej doświadczyli byli zgodni co do tego, ze: 'Achnacarry było przede wszystkim szkoła charakterów. Kiedy nogi odmawiały posłuszeństwa, kiedy brakowało w piersiach tchu, wzrok zachodził mgła, a oporzadzenie i broń ciazyły niezmiernie, trzeba było wielkiej siły woli, aby nie ustać, aby wytrwać do końca. Niejeden był bliski załamania i wtedy okazywało się, ze Achnacarry było tez szkoła kolezeństwa. Podtrzymywano się wzajemnie na duchu, silniejsi pomagali słabszym, choć sami ledwo trzymali się na nogach'