Tab Article
Byłem niemieckim strzelcem wyborowym i wszystko, co opisałem na kartach tej ksiazki, widziałem na własne oczy i przezyłem na własnej skórze. Zadaniem moim była eliminacja snajperów nieprzyjacielskich. Rozkazy otrzymywałem od dowódców kompanii.
Bycie snajperem frontowym w pierwszym okopie stanowiło bardzo niebezpieczna misję. Oczekiwania, jakie zywiono w stosunku do strzelca wyborowego, były niezwykle duze. Wykonywałem rozkazy moich przełozonych, zaś od mojej skuteczności zalezało zycie mych towarzyszy broni.
Najczęściej strzelec wyborowy nie szuka sobie celu na własna rękę, lecz zostaje ulokowany na odcinku frontowym, połozonym dokładnie naprzeciw nieprzyjaciela. Przydzielano mi do dyspozycji obserwatora, który towarzyszył we wszystkich niemal akcjach, zapewniajac ich sukces. Udane akcje odnotowywano w ksiazeczce strzeleckiej, konkretne przypadki zaś uwierzytelniano podpisem adiutanta batalionu.
W taki sposób pomagałem moim frontowym kolegom dawać odpór sowieckim atakom.
Na froncie zasady cywilizowanej egzystencji były zawieszone. Działały tam jedynie prawa wojny. Przeszedłem przez wszystkie mozliwe potworności, i wielu z rzeczy, które widziałem i doświadczyłem, nigdy nie zapomnę. Mimo ze minęły juz dziesiatki lat, od czasu do czasu wciaz jeszcze śni mi się, ze jestem na froncie.
Wojna pozostawiła w ludzkich sercach negatywny ślad. Dzisiejsze pokolenia nie sa w stanie wyobrazić sobie, jak cięzka była dola frontowego zołnierza.
- Bruno Sutkus