Tab Article
My z Jedwabnego to efekt pasji i ogromnej pracy, godzin badań archiwalnych, dziesiatek rozmów ze świadkami, rozplatywania watków w poszukiwaniu prawdy o tragicznych wydarzeniach z lipca 1941 roku, które rozegrały się w małym miasteczku pod Łomza. Anna Bikont poświęciła cztery lata na wydobycie z niepamięci faktów, którym dziś, między innymi dzięki tej ksiazce, juz nikt nie odwazy się zaprzeczyć. My z Jedwabnego, część wielkiej dyskusji o zachowaniu pamięci, została wyrózniona prestizowa nagroda European Book Prize.
"To jest najsmutniejsza ksiazka jaka czytałam napisana przez najbardziej pogodna osobę jaka znam".
Wisława Szymborska
"Jedna z najwazniejszych i najbardziej dramatycznych ksiazek ostatniej dekady".
Ryszard Kapuściński
"Lektura tej ksiazki wywołuje niemal fizyczny ból, nie sposób się od niej oderwać. Anna Bikont z niezwykła przenikliwościa wczuwa się w cierpienie ofiar i daje porazajacy obraz nienawiści, która latem 1941 r. ogarnęła mieszkańców miasteczka Jedwabne, nienawiści, która pokutuje tam po dziś dzień".
Marek Edelman
"Nie dała się zniechęcić: to stało się na cztery lata jej misja, obsesja, mania, jak chcecie to nazwać. Zbierała relacje i dokumenty, badała je krytycznie i porównywała, skrzętnie protokołujac kazdy krok, kazda rozmowę, odsłaniajac cały swój warsztat badawczy i analityczny i nie ukrywajac własnych emocji. W ten sposób w kanwę opowieści, zaiste porazajacych, o zbrodniach w ziemi łomzyńskiej przed sześćdziesięciu laty, o ich historycznym podłozu, o mordercach i o ich ofiarach, wplotła się ksiazka o powstawaniu tej ksiazki, nie mniej poruszajaca nasze uczucia i świadomość moralna".
Jerzy Jedlicki, "Zeszyty Literackie"
"Setki godzin prześlęczanych w bibliotekach i archiwach, kilometry przejechane po byle jakich prowincjonalnych drogach, dziesiatki rozmów z ofiarami, zbrodniarzami, świadkami, uparte rozplatywanie watków, poszukiwanie śladów, podejmowanie tropów - Anna Bikont pracowała nad swoja ksiazka blisko cztery lata, choć słowo "praca" nie oddaje ogromu jej zaangazowania, poświęcenia i pasji. Moze raczej nalezałoby powiedzieć "zyła" swoja ksiazka, oddajac jej czas, myśli, emocje. Autorka daje nam do ręki bardzo osobisty zapis blisko czteroletnich, heroicznych zmagań z oporna materia przeszłości i pamięci, a tez zapis własnej traumy zwiazanej nie tylko z obcowaniem z niegdysiejszym bestialstwem, ale takze z jego dzisiejszymi usprawiedliwieniami".
Joanna Szczęsna, "Gazeta Wyborcza"
"Wynikiem czterech lat z zycia Anny Bikont jest ksiazka, w która wpisani jesteśmy wszyscy. To tytułowe "my" naprawdę robi wrazenie. Mieszcza się w nim zarówno "ci Polacy, których sumienie jest poruszone tamta zbrodnia"(Aleksander Kwaśniewski), jak i ci, których sumienie poruszone nie zostało. Mieszcza się wszyscy zydowscy Polacy i polscy żydzi, którzy w Jedwabnem mieszkali, zostali zabici lub wyjechali, a takze ci, którzy, jak pani Helena Cz., wciaz tam zyja i całkiem słusznie nie chca uwierzyć, ze wojna skończyła się naprawdę. Z ksiazki Bikont wyłania się więc nareszcie pełny, choć zupełnie nierealny kształt polskiej wspólnoty narodowej. Wspólnoty, która być mogła, ale nigdy nie była".
Joanna Tokarska-Bakir, "Rzeczy mgliste"
"My z Jedwabnego chociaz dotyczy wielkiego koszmaru sprzed dziesięcioleci i jednego z najboleśniejszych przewartościowań polskiej samoświadomości, pozostanie ksiazka wazna nawet wtedy, kiedy przycichnie juz dyskusja o tragicznym losie zydowskich mieszkańców miasteczka w Łomzyńskiem. To ksiazka o kazdej małej społeczności, która poczuła się, nawet wbrew oczywistym faktom, upokorzona i osaczona, o pamięci i niepamięci, o kazdej agresywnej obronie szkodliwych mitów, o tym, ze straszna przeszłość i straszna wina, chociaz wydaja się zapomniane, czyli raz na zawsze wygodnie załatwione, kiedyś z wielka siła wróca i będa się wreszcie domagać uczciwego wyznania".
Marek Radziwon, "Gazeta Wyborcza"