Tab Article
Znamię sytuuje się po stronie milczenia, a tego tez, pomimo rozgadania tej poezji, w niej nie brakuje. Imię ma zatem w sobie coś ze śmierci, o której mozna mówić, znamię, coś z zycia, które - nie wiem jak to lepiej powiedzieć - trzeba wypatrzeć. Być moze w tym tkwi "dar" poezji Dyckiego zawarty w słowie "nadaremność". Krzysztof Hoffmann
Wiersze Dyckiego poruszaja się nie tylko na pograniczu "ja" i "nie-ja", samopoczucia i poczucia obcości względem siebie, nie tylko między doświadczeniem a wyrazeniem, lecz i - jeśli potraktować je jako opowieść o pewnym nieistniejacym juz, czy tez istniejacym tylko w strzępach pamięci świecie, o pograniczu Polski, Ukrainy, Łemkowszczyzny, a takze zbiegnięciu się języków - polskiego, ukraińskiego, chachłackiego. Jest to świat zaskakujacy, ontologicznie nie do pomyślenia - i nie do odrzucenia. Piotr Śliwiński
Dycki z jednej strony opisuje arkadyjskie elementy swojego dzieciństwa, z drugiej ani na chwilę nie moze zapomnieć o jego tragizmie: szykanach za ukraińskie pochodzenie i język chachłacki, chorobie matki, śmierci przyjaciół. Jako pastuszek-poeta pielęgnuje nie tyle zwierzęta, ile obrazy z przeszłości, ślady własnej tozsamości, które jeden po drugim uciekaja. W końcu pozostaja mu tylko nieliczne, chaotycznie ułozone wspomnienia: owoców, imion, pojedynczych scen. Ich miejscem, mimo nieustannie podkreślanych w Imieniu i znamieniu ograniczeń i nieprzydatności, staje się poezja. Paweł Bernacki