Tab Article
Lezy przed nami ksiazka - bez przesady - niezwykła. Raczej dokument niz dzieło literackie i artystyczne, choć wielu zamieszczonym w niej utworom nie sposób odmówić wysokich zalet pióra czy ołówka. Główny walor tej ksiazki tkwi jednak w czym innym.
Utwory dzisiaj w niej zebrane - wiersze satyryczne, fraszki, drobne pamflety, rysunki - powstały w Warszawie w latach okupacji, niejako w cieniu rzuconym przez wyciagnięte nad Polska ramię czujnego gestapo.
Nie powstały one w beztroskiej atmosferze kawiarni czy biesiadnego stołu, pospolicie towarzyszacej narodzinom fraszki.
Wyrosły podobnie jak buntownicze napisy na niepodległych murach i parkanach wrózacych nieuchronna zagładę hitlerowskiemu najezdnikowi złowieszczym słowem: kaput!
Utwory w tej ksiazce zebrane - to odłozone juz dzisiaj na bok narzędzia zaciętej walki, w której pisarze i rysownicy wspierali nieugięta Stolicę - broń, jak się okazało, równie skuteczna, co i okryte nieśmiertelna sława rozpylacze czy visy.
Ksiazka, która lezy przed nami, to uśmiech Warszawy - ten uśmiech wśród krwawej kurzawy, który potrafił zabijać wroga i cudownie dźwigać ze zwatpienia swoich.
Morderczy dla przeciwnika, krzepiacy jak tęgi haust wina bezimienne zołnierskie szeregi warszawskiego Podziemia, towarzyszył nam wiernie przez pełne pięć mrocznych lat.
Dlatego dzisiaj ta ksiazka jest czymś jak jeden z pawilonów osobliwego Muzeum Wojska, gdzie z gablotek spogladaja na nas niewinnie wyszczerzone lufy pamfletów.
Rola ich została zwycięsko spełniona. Bawić juz dzisiaj tylko będa zasłuzone satyry, rysunki i fraszki, bawić szczęśliwego z wolności czytelnika.
(ST. RYSZARD DOBROWOLSKI)