Tab Article
Drogi Czytelniku,
Z radościa oddaję w Twoje ręce moje opowiadania z końca okresu PRL-u i poczatku lat 90-tych. Szaro i pusto versus kolorowo i chaotycznie. Obojętnie czy mieszkaliśmy na wsi, czy w mieście, na północy czy południu kraju. Niewazne, ze dzieli nas róznica kilku lat, bo wspomnienia mamy bardzo podobne. Nie oceniajmy tamtych czasów, nie porównujmy czy wtedy było lepiej, czy gorzej. Zabieram Cię dziś w piękna sentymentalna podróz. Ty sam zdecydujesz, na którym przystanku wysiadziesz, a być moze będziesz towarzyszyć mi w tej podrózy do końca. Monika Marszał - pielęgniarka, historyk, blogerka
Tę ksiazkę mozna by zamknać w dwuwierszu Miejskiego Sortu: „Tak było ziomeczku i musisz w to uwierzyć. Kilka prostych rymów, kilka moich przezyć”. Autorka przywołuje wspomnienia wspólne dla pokolenia dzisiejszych czterdziestoparolatków, odkurza te, które zatarły się w odmętach niepamięci, ale równiez dzieli się tymi bardziej osobistymi. Sentymentalna podróz po świecie wyczarowanym przez autorkę, jest jak ogladanie filmu Niekończaca się opowieść. Choć nie ma juz Krainy Fantazji, bohaterowie osiagnęli wiek średni, to fajnie sobie raz na jakiś czas zapuścić Never Ending Story Limahla i zanucić „Turn around, look at what you see…”. Ze streamingu oczywiście, bo „kaseciaków” tez juz przeciez dzisiaj nie ma