Tab Article
Lato atakuje słońcem, lecz Zsuzsa Bánk rozmawia z matka o zimie. W opowieści o śmierci dziadka chce znaleźć wskazówkę, jak oswoić pustkę, która niebawem nadejdzie. Słuchajac rodzinnej historii, która była nagłym, prywatnym końcem świata, próbuje pogodzić się z choroba ojca. Lato nie jest dobra pora na umieranie, ale śmierć jest humorzasta, trzeba się z nia liczyć.
Tymczasem pogodzony z nadchodzaca śmiercia ojciec po raz kolejny siada w swym rajskim ogrodzie pod akacja, po raz kolejny pływa w jeziorze, po raz kolejny daje najblizszym lekcje jó úszás – dobrego pływania, wspaniałego pływania! Pochłonięty czysta miłościa do wody, która jest istota węgierskiego lata. Córka, patrzac z zachwytem na ojca, dostrzega w jó úszás najprostsza lekcję dobrego zycia. Wakacyjna sielankę przerywa konieczna i trudna podróz do frankfurckiej kliniki. Resztę upalnych wakacji córka spędza przy łózku ojca, wspominajac wszystkie dni, które spędzili razem, z rozpacza myślac o tym, co ma nadejść.
Śmierć przychodzi nawet latem to poruszajaca, wybitna proza autobiograficzna. Czy uroczystość pogrzebu to ostatnie spotkanie, zakończenie historii? Przeciez umarli nie odchodza. Pojawiaja się w pierwszych zdaniach rozmowy, siadaja w ogrodach nad talerzami z ulubiona zupa. Domagaja się, aby o nich rozmawiać.