Tab Article
Dziecko wobec wojny jest zawsze ofiara, niezaleznie po której stronie frontu się urodziło.
Historie i świadectwa "wilczych dzieci", czyli wojennych sierot z obecnych terenów Warmii i Mazur oraz Obwodu Kaliningradzkiego, które jeszcze długo po 1945 roku ukrywały się w lasach.
Upadek Trzeciej Rzeszy rozpoczał się z chwila wkroczenia Armii Czerwonej do Prus Wschodnich, pierwszego terytorium Rzeszy, do którego dotarli sowieccy zołnierze. Rosjanie wystawili Niemcom bardzo wysoki rachunek za zbrodnie popełnione przez nazistów na froncie wschodnim.
Bojowy szlak czerwonoarmistów znaczyły stosy bestialsko pomordowanych bezbronnych ludzi, masowe gwałty, grabieze, pozary i powszechna dewastacja mienia. Nikt nie był bezpieczny od zadnych zemsty sowieckich zdobywców. Śmiertelne zniwo wśród ludności cywilnej zbierał tez przeraźliwy głód. Gdy umierały matki, dzieci, często kilkuletnie, zostawały same.
Według róznych źródeł w lasach i ruinach tych terenów ukrywało się około dziesięciu tysięcy sierot. Niektóre źródła podaja, ze nawet dwadzieścia tysięcy. By zdobyć cokolwiek do jedzenia, przemierzały pieszo wiele kilometrów. Przekradały się tez na Litwę, gdzie zebrzac o zywność, miesiacami, czasem latami, tułały się od wioski do wioski. Kilka dekad później nazwano je wilczymi dziećmi.
Ktoś mógłby rzec - co to za nazwa! Ale czyz nie jesteśmy trochę, jak wilki? Razem z wilkami spędzaliśmy czas w lasach - mówi jedno z byłych "wilczat".
To jest prawdziwa opowieść o nich.