Tab Article
Zaledwie pięćdziesiat kilometrów od północnej granicy Polski lezy półmilionowe miasto. Dziś nazywa się Kaliningrad. Dawniej, gdy granice przebiegały inaczej, było pruskim Königsbergiem i było tez Królewcem. To miasto na wskroś europejskie. A jednak transformacja dawnej stolicy Prus Wschodnich najpierw w sowiecki, a potem rosyjski Kaliningrad wywołuje dziwny niepokój, uczucie niedopasowania wyczuwalne w samym mieście - zarówno dla mieszkańców, jak i władz, tych lokalnych i tych na Kremlu. Na pierwszy rzut oka to zwykła rosyjska prowincja, moze bardziej zakompleksiona, porównujaca się chętniej do przedwojennej potęgi i europejskich sasiadów niz do Moskwy czy Petersburga. Ale równocześnie pod powierzchnia kryje się inne miasto, ni to widmo, ni to chimera. Paulina Siegień opowiada o połaczeniu się przedwojennego Königsberga z powojennym Kaliningradem w jedno fantazmatyczne miasto niczym z bajki. Tu pamięć nie chce przeminać, to, co współczesne, odbija się w tym, co dawne. Duch przeszłości nie znika. Tylko czy jest to dobry duch Kanta z jego idea wiecznego pokoju, czy ponury i złowieszczy Smętek?