Tab Article
W niezrównanym monologu Franza Muraua, który, otrzymawszy telegram z informacja o tragicznej śmierci rodziców i brata, jedzie z Rzymu do Wolfsegg, ogromnej rodzinnej posiadłości, by pochować zmarłych i zdecydować o przyszłym losie majatku, pisarz wygłasza zjadliwa i brawurowa pod względem stylistycznym krytykę Austrii i utrzymujacej się równiez po II wojnie światowej katolicko-narodowosocjalistycznej mentalności jej obywateli. Swoim zwyczajem autor szydzi absolutnie ze wszystkiego: w karkołomnych, wielokrotnie złozonych zdaniach pełnych właściwych mu powtórzeń wyśmiewa na przykład bezmyślne działania wszelkich mozliwych instytucji państwowych, które niszcza umysł i ducha człowieka, chłoszcze bezduszna słuzbę zdrowia, kpi z fotografii jako najstraszliwszego, sprzecznego z natura wynalazku ludzkości, wygłasza niepowtarzalna tyradę na temat segregatorów firmy Leitz, naigrawajac się z wszechobecnej biurokracji, drwi z dokonań największych pisarzy obszaru języka niemieckiego. Celem jego ataków jest jednak przede wszystkim głupota.