Tab Article
Jestem Marysia i chyba się zabiję dzisiaj to niepokorny debiut literacki Mery Spolsky, który na długo zapadnie Wam w pamięć. Przygotujcie się na nieposkromiona zabawę słowami i dzikie fikołki z wyobraźnia. Marysia jest dwudziestokilkulatka i właśnie układa sobie zycie. A raczej: porzadkuje chaos w głowie. Narratorka zabiera nas na kolejne randki, poznajemy jej punkt widzenia na sprawy damsko-męskie. Podgladamy podstarzała kobietę w barze, która ewidentnie szuka czegoś więcej niz jednonocnej przygody. Wspólnie zastanawiamy się, ile jeszcze czeka nas spokojnych dni wypełnionych filmami z Netflixa, pochłanianiem lodów i drapaniem zwierzaków po brzuchach. Wkurzamy się na absurdy codzienności, Instagram i zniekształcone zycie zamknięte w kwadratach. Autorka pisze o chłopcach, których kiedyś kochała. Dziewczynach, które były jej przyjaciółkami. Rodzicach, którzy byli i sa jeszcze kimś więcej. Oraz o tej najwazniejszej relacji - z sama soba, bo to przede wszystkim opowieści o świadomym wyznaczaniu własnych granic. O naginaniu zasad. W szerszej perspektywie to tez arcyciekawy (auto)portret całego pokolenia współczesnych młodych kobiet.