Tab Article
„Lizbona jest z natury radosnym miastem; prawdę mówiac, nie znam miasta, które byłoby ponure. Tego świata na pograniczu Tagu, Atlantyku i Europy nie sposób nie pokochać. (…)
Bary i restauracje otwarte sa niemal do świtu. Ostatni wychodza ci, którym się nie śpieszy, którzy nie witaja świtu, bo nie maja zadnych planów. Wyobrazam sobie wśród nich Pessoę w Café Martinho da Arcada na Praça do Comércio, złaknionego porannej bryzy od Tagu. Na stoliku ostatni kieliszek porto rosé. Poeta jest sam, przyjaciele zmarli albo rozpierzchli się po świecie. Unosi brwi, kiedy znajomy kelner, z którym zwykle rozmawia po angielsku, dyskretnie komunikuje: It’s time, sir. Wychodzi powoli, odbiera kapelusz. Good night, ladies – mówi do tych, którym się nie śpieszy – good night, sweet ladies”.