Tab Article
Droga przez piekło Buchenwaldu Finałem trzydziestomiesięcznej tułaczki Louisa Grosa po francuskich i niemieckich więźniach okazał się pobyt w obozie koncentracyjnym Buchenwald. Przetrwał go, jednak powrót do domu w 1945 roku miał smak słodko-gorzki. Jako "pamiatkę" Gros przywiózł ze soba pasiak. Moja matka stwierdziła, ze cuchnie, lecz zanim go spaliła, zrobiłem sobie w nim jedno, ostatnie zdjęcie - wspominał. Przez resztę zycia próbował powrócić do normalności, a więc stanu ducha, o jakim w Buchenwaldzie niemalze zapomniał. Opowiadał tez o naziźmie i wojnie oraz o grozie i nienawiści, jaka one przyniosły. Miałem zaledwie siedemnaście lat, kiedy późno w nocy rozległo się pukanie do drzwi. Do domu wtargnęła francuska policja, aby aresztować mnie i mojego ojca jako członków ruchu oporu. Po kilku miesiacach we francuskich więzieniach dwa tysiace współwięźniów zamknięto w dwudziestu wagonach kolejowych. Naszym celem był Buchenwald, najstraszniejszy obóz w nazistowskich Niemczech. Tam traktowani byliśmy przez nadzorców z SS jak podludzie i zmuszani do pracy niczym niewolnicy. Byłem bity, głodowałem. Widziałem brutalne tortury i bezsensowne mordy. Ale ocalałem. Spisana przez Flinta Whitlocka relacja Louisa Grosa z jego odysei jest tylko pozornie podobna do innych. Jako Francuz, ma on zgoła odmienne spojrzenie na drogę, która musiał przebyć w piekle Buchenwaldu. Po Bestiach z Buchenwaldu drugi tom Trylogii Buchenwaldzkiej Flinta Whitlocka z porazajaca jasnościa ukazuje krańcowa rozpacz i upodlenie w nazistowskim obozie koncentracyjnym. To wciagajaca i przejmujaca ksiazka. Wielkie osiagnięcie zasługujace na wszelkie mozliwe pochwały. Michael E. Haskew, "WWII History Magazine"