Tab Article
PIERWSZA POWIEŚĆ CÓRKI AUTORA MIKOŁAJKA!
Jedna Lukrecja potrafi namieszać niemal tyle, co cała banda Mikołajka! No bo co w końcu, kurczę blade!
Cześć, jestem Lulu! Mam 12 lat.
I tyle z dobrych wiadomości. Moje zycie jest pełne katastrof. Marzyłam o psie, ale dostałam... zółwia. Nazwałam go Madonna. Nie mogłam doczekać się szkolnej wycieczki, dopóki moja mama nie zgłosiła się na opiekunkę (na ochotnika!). A gdy zrobiłam imprezę, to wpadła na nia, uwaga... babcia. Dobrze, ze chociaz nauczyła nas grać w karty. I teraz wymiatamy w szkole z Alina, Karolina i Paulina. Choć przyznam szczerze – gdy po szkolnym korytarzu przechodzi pewien chłopak ze starszej klasy, to nie mogę się skupić...
Anne Goscinny dorastała w ksiazkowym świecie stworzonym przez swojego ojca Rene Goscinnego. Nie było tam zbyt wiele miejsca dla dziewczynek. „Lucky Luke" strzelał do kowbojów, „Asteriks i Obeliks" ucztowali po wojennych zwycięstwach wśród innych Galów, a „Mikołajek" gonił z Alcestem i Ananiaszem.
Nadszedł czas, by dziewczynki dorastały w świecie nastoletniej Lukrecji!
Fragment ksiazki:
Poszłam za nia, niczego nie rozumiejac... i przy stole zobaczyłam Rafała z dwoma kolegami.
– Co wy robicie? – spytałam.
Rafał zebrał karty.
– Twoja babcia nauczyła nas fantastycznej gry!
Nie wierzyłam własnym oczom, byłam skonsternowana. Zaprosiłam go, zeby ze mna tańczył, a nie grał w karty.
– Chodź, Lulu, siadaj. Augustyn, ustap miejsca Lulu, w końcu to jej urodziny.
– Chyba oszalałeś! Nie jesteśmy starzy, zeby grać w karty! – zaprotestowałam, patrzac znaczaco na Scarlett pałaszujaca chipsy.
– Pewnie nie umiesz grać – prowokował mnie Rafał.
– Ja nie umiem grać w belotkę?
Usiadłam z nimi. Wzięłam karty, potasowałam je, jak nauczyła mnie Scarlett po powrocie z Las Vegas dwa lata temu, i rozdałam: najpierw po trzy, potem po dwie.
Impreza toczyła się dalej, ale muzyka mi nie przeszkadzała, nawet chętnie bym ja jeszcze ściszyła, by lepiej się skoncentrować.
I kiedy wykładałam ostatnie karty, powiedziałam spokojnie (zawsze nalezy tryumfować skromnie):
– Meldunek...!
Rafał na mnie spojrzał. I zobaczyłam coś dziwnego w jego oczach, coś jak podziw.
– Rewanz! – zawołał, cofajac się na krześle.
– Zgoda – odparłam. – Ale tym gorzej dla ciebie…