Tab Article
"Moze ostatni taki głupiec" - oto tytuł płyty Tomasza żółtko. Tytuł niezwykły, niepokojacy, moze nawet skandalizujacy odrobinę. Artysta przedstawia się w nim jako nienormalny... ostatni nienormalny... Z cała pewnościa stanowi to swoista prowokację, (co u Tomka nie jest niczym szczególnym), jednak dlaczego akurat "głupiec"?
Juz pierwsze przesłuchanie wyjaśnia wiele. Mamy bowiem do czynienia z produkcja na tyle niezwykła, ze rzeczywiście trzeba być chyba... niespełna rozumu, zeby się na coś takiego współcześnie powazyć.
Niezwykłe sa teksty i niezwykła jest muzyka. Gdy chodzi o słowa - autor zajmuje się w nich z jednej strony pornografia, zwatpieniem, nienawiścia, antysemityzmem, potrzeba przebaczenia, z drugiej - miłościa do zony, miłościa do dzieci, pokojem z Bogiem i wdzięcznościa. Któz dzisiaj pisze piosenki o takich sprawach???
Liryka na płycie "opakowana" została w dźwięki - powiedzieć oryginalne - to mało. Wielka w tym zasługa Mirosława Stępnia. Muzyka jest stylistycznie bardzo eklektyczna, trudno ja jednoznacznie sklasyfikować. Uwazam, ze jej charakter najlepiej oddaje stare określenie "art - rock", zwany tez "rockiem progresywnym". Zadziwiajace współbrzmienia, układy harmoniczne, zestawy uzywanych instrumentów, aranzacje... Wszystko zaskakuje! I znów, (choć pewnie antyreklamowo wbijam gwóźdź do trumny "ostatniego głupca"), trzeba jasno napisać - nikt tak dzisiaj nie gra... No - prawie nikt...
Płyta jest więc taka... "zółtkowa" do bólu. Tomasz, z jakichś sobie znanych powodów, potrzebuje się narazać i sam siebie tym samym skazuje na marginalizację, na komercyjna klęskę. Jego twórczość z cała pewnościa nie będzie uznana przez wiele rozgłośni radiowych, które w trosce o słuchalność nie będa emitować utworów trwajacych po pięć minut i więcej. Treści przez niego proponowane zostana odrzucone zarówno przez tych, którym tematyka zwiazana jakoś z Bogiem, z definicji kojarzy się z bigoteria i dewocja (ci z miejsca odeśla Tomasza do "kruchty"), jak i przez tych "naboznych", dla których obrazoburczo mało będzie w nich "alleluj, chwałapanów" i "uwielbiamcięciów"... (pozwoliłem sobie zacytować powiedzonka zasłyszane z ust artysty).
"Moze ostatni taki głupiec" to płyta piękna! Z cała pewnościa trudna, ale tez piękna. Wymaga skupienia. Jej nie mozna "słuchać" przy okazji towarzyskiego spotkania lub mycia okien. Tu trzeba usiaść, wyłaczyć telefony, moze przytulić ukochana osobę, zamknać oczy i...
Płyta jest piękna! Ewidentnie zyskuje przy kolejnych odsłuchaniach. Dzieje się na niej tak wiele, ze za pierwszym razem nie jesteśmy w stanie wszystkiego wysłyszeć i docenić. No i płyta jest bardzo energetyczna. Kipi emocjami. Jezeli ktoś zada sobie trud i zechce "powspółprzezywać" - po 54-ech minutach jej trwania poczuje się cokolwiek wyczerpany...
Wiem, ze Tomek żółtko, zdaje sobie sprawę z tego, ze jest współczesnym Don Kichotem. Sam czasami tak siebie nazywa... Czyzby dlatego "Moze ostatni taki głupiec"? Lecz moze to my powinniśmy się przy okazji płyty Tomasza zastanowić - co to znaczy dzisiaj być normalnym??? Kto naprawdę jest głupcem...