Tab Article
"Nie bierzemy pieprzonych jeńców! Rzucamy świat na kolana!" - mówi Nergal zapowiadajac numer "Conquer All" z koncertu w Stodole. I nie przemawia przez niego pycha.
Ponad pięć godzin. Dawka zabójcza, choć pewnie nie dla zagorzałych fanów. Dosłownie zabójcza, gdy oglada się koncerty z Paryza (luty 2008) i warszawskiej Stodoły (wrzesień 2009), obydwa przy pełnej widowni. Na zywo Behemoth to precyzyjna maszyna, brutalnie i bezlitośnie wykonujaca swoje zadanie, czerpiaca energię z szalejacych fanów.
Behemoth to juz ekstraklasa ekstremalnego metalu. Świadczy o tym, poza mistrzostwem wykonawczym (zespół porywajaco gra kawałki z całej kariery), produkcja koncertów, szczególnie warszawskiego. Klimatyczne intra i światła, stroboskopy, snopy ognia i iskier, plucie krwia, stylowe, ziarniste zatrzymane czarno-białe kadry. żaden zespół z tej przegródki metalowej nie moze się czymś podobnym pochwalić. Czasami montaz jest za szybki, męczacy. Klatki zmieniaja się prawie w tempie pędzacego na bębnach Inferno i cięzko oczom za nimi nadazyć. Nergal nie ukrywa, ze chce, by koncert Behemoth był takze spektaklem. Po wieloletniej harówce doczekał czasów, w których przedstawienie moze prezentować wedle swojej wizji, a jego zespół jest traktowany jak gwiazda. Jeśli nie wierzycie polecam dokument "De Arte Heretika", opowiadajacy głównie o trasie amerykańskiej (film "Evangelia Nova" to impresje z trasy po Polsce i spotkań z fanami). Serce rośnie, widzac tłumy dracych się wpiekłogłosy amerykańskich fanek i fanów oraz komplementujacych Behemoth do kamery.
Muzycy Behemoth to rockandrollowcy. Nie dziwi więc, ze w dokumentach nie brak typowego dla tras koncertowych wariactwa, śmiesznostek (np. amerykańskie fanki recytujace polskie przekleństwa), ciekawostek (np. Nergal śpiewajacy gościnnie z Lamb Of God, rozmawiajacy z protestujacymi przed koncertem Behemoth amerykańskimi katolikami), autografów na biuście, itp. Ale "Evangelia Heretika" to nie napęczniały panegiryk, laurka słodka az do porzygania się. Obserwujemy tez nerwowe sytuacje przed- i pokoncertowe, słuchamy opowieści o minionych trasach, dalekich pod kazdym względem od tego, czego zespół doświadcza od paru lat. Muzycy podkreślaja, ze sukces kosztował ich niemało wyrzeczeń, o czym wielu z lzacych Nergala i Behemoth zdaje się zapominać. Szukajacych sensacji informuję, ze Dody nie zobacza ani nie usłysza. Zobaczyć mozna z kolei wszystkie wideoklipy oraz reportaze z ich planów.
Behemoth nie wybiela się, nie chowa pod dywan tego, w co wierzy. Nergal nie idzie w sztuce na kompromisy. On chce mieć prawo do własnej wizji i przedstawiania jej tak, jak chce. Dlatego, w połaczeniu z uporem i konsekwencja, zaszedł tak daleko. Moze chwilami jest trochę pretensjonalny, ale mozna na to spuścić zasłonę milczenia. Los sprawił, ze premiera "ewangelii" zbiegła się z nowina o znalezieniu dawcy szpiku dla Nergala. Trzymajmy kciuki, by przeszczep się przyjał, a lider Behemoth szybko wrócił na scenę i dalej rzucał świat na kolana. Robi to świetnie. Zamiast go opluwać forowi wojownicy, powinniście go wspierać. Nie, za te komplementy nic mi nie zapłacił. "Evangelia Heretika" broni się świetnie takze bez nich. Obejrzyjcie, a się przekonacie.