Tab Article
Niewielu z nas pamięta, ze Wiktor Osiatyński - prawnik, konstytucjonalista, działacz społeczny i zaangazowany w obronę praw człowieka publicysta - wcielił się w swoim zyciu równiez w rolę reportera sportowego. W 1973 roku jako korespondent "Kultury" był świadkiem sukcesu piłkarzy Kazimierza Górskiego w starciu z reprezentacja Anglii, a w 1979 roku opisywał mecze tenisa rozgrywane na murawach Wimbledonu. Po co wznawiać teksty sportowe sprzed ponad czterdziestu lat? Bo dobry reportaz jest o tym, o czym jest, ale jest równiez o czymś więcej. Dzisiaj nie szukamy juz w tych historiach wyników spotkań sportowych. Czytamy je jako uniwersalne opowieści o ludzkich słabościach i o ludzkiej sile, o emocjach - pragnieniach, nadziejach, lękach. Wrazliwy erudyta, jakim był Osiatyński, patrzac na sportowców, nie widział koszulek reprezentacji narodowych ani nawet dobrego uderzeniach z podbicia czy mocnego serwisu, widział - człowieka. Michał Okoński, sam będacy dziennikarzem sportowym, wyznał we wstępie do ksiazki: "Nikt nie pisał o sporcie tak jak Osiatyński. I pewnie dlatego, ze w gruncie rzeczy nie o sporcie on pisał, a o ludzkich sprawach, jego pisanie przetrwało".