Tab Article
Album przedstawiajacy zycie i dokonania generała Józefa Dowbora-Muśnickiego (1867-1937), twórcy Legionu Polskiego w czasie I wojny światowej, a potem dowódcy Powstania Wielkopolskiego. Zawiera ponad 260 zdjęć. Część z nich jest publikowana po raz pierwszy. Projekt graficzny: Elzbieta Waga-Krajewska.
Józef Dowbor-Muśnicki, twórca I Korpusu Polskiego w Rosji i Armii Wielkopolskiej, rówieśnik Piłsudskiego, wyrastał wprawdzie w podobnej atmosferze domu rodzinnego jak Marszałek, ale jakze inna była jego droga ku Niepodległej. Droga ta wiodła z Sandomierszczyzny przez Korpus Kadetów w Petersburgu, gdzie nauczył się, "jak nalezy z zaparciem się siebie zdecydowanie dazyć do raz powziętego celu" i elitarna Akademię Sztabu Generalnego, w której musiał udowadniać swoja wartość jako Polak, po słuzbę w zaborczej armii, rosyjskie awanse i ordery. Porzucił je, aby kroczyć szlakiem wytoczonym przez takich ludzi, jak Romuald Traugutt czy św. Rafał Kalinowski.
Matka zaszczepiała w nim polskość, wpajała wiarę w odrodzenie Ojczyzny i zawsze przypominała o wynikajacych z tego obowiazkach. "Jej to w duzej mierze zawdzięczam równiez, ze wszelkie wysiłki rusyfikatorów oraz podszepty propagatorów socjalistycznych nie zdołały zmienić moich pogladów na stosunki społeczne i zyciowe" - wspominał.
Widok powstańczej mogiły z 1863 r., gdzieś w rodzinnych stronach pod Sandomierzem - obraz obramowanego kopca, a obok niego wysmukłego krzyza - zapadł w pamięć młodego chłopca. Blisko pół wieku później, w Bobrujsku, w ten sam sposób - kopcem z krzyzem - upamiętnił swych poległych zołnierzy. Taki tez kształt nadał odznace I Korpusu Polskiego, wiazac Wojsko Polskie na Wschodzie z czynami powstańców styczniowych. Między Dnieprem a Berezyna stworzył mała Polskę. "Były to najcięzsze chwile w moim zyciu. Wszak naocznie przekonałem się, ze z pół miliona rodaków skupiłem zaledwie trzydzieści tysięcy. Zreszta taki los spotkał tez i Piłsudskiego. Legiony były jeszcze mniej liczne" - ubolewał.
Jego podkomendni zapisali piękna kartę w późniejszych zmaganiach o granice odrodzonej Polski, on sam stał się jednym z symboli zwycięskiego Powstania Wielkopolskiego. Tym większym dramatem była dlań nieobecność latem 1920 r. w walce z bolszewizmem, gdy honor zmusił go do odrzucenia propozycji Piłsudskiego, by przejał od swego dawnego podkomendnego i przyjaciela dowództwo nad armia wykrwawiajaca się w obronie Lwowa.
A tylu jego zołnierzy broniło Rzeczypospolitej. W chwili gdy bolszewicy byli pod Warszawa, nastapił koniec kariery wojskowej jednego z najbardziej utalentowanych i najlepiej wykształconych polskich generałów. Dotknęła go w tym samym czasie osobista tragedia - śmierć ukochanej zony. Pozostało mu jeszcze siedemnaście lat zycia: był to czas pracy, ale tez goryczy z powodu niezasłuzonych upokorzeń ze strony małych ludzi w niepodległej juz Polsce.
Dobrze wychował dzieci. Syn Gedymin walczył z komunistami w Hiszpanii, a córki. Zostawił im testament: "Moje dzieci winny pamiętać, ze sa Polakami, ze ojciec ich dołozył wszelkich swych mozliwości dla wskrzeszenia Polski w jej byłej chwale i potędze. Ma zatem prawo zadać od swojego potomstwa, by nazwiska naszego niczym nie splamiło".