Tab Article
Trzy zwyczajne kobiety z kamienicy na wrocławskim Nadodrzu. Moze znasz je z sasiedztwa albo spotykasz w domu? Moze jesteś jedna z nich? I wstydzisz się tego. Zośkę porzuciła pracujaca na kolei matka. Dziewczyna do dziś czuje smak upokorzenia, które rośnie jak gula w gardle na wspomnienie przypalonych ziemniaków z zakładowej stołówki. Marta nawet nie chce pamiętać swojego panieńskiego nazwiska - w jej uszach brzmi jak nie raz wymierzony policzek. A Bosa nawet wyrwana ze snu poda wartość liczby Pi. Pijany ojciec dobrze ja wyćwiczył. Losy tych trzech kobiet skleja toksyczny wstyd. Udaja, ze go nie ma, ale on jest i płynie wartko w ich zyłach. Przechodzi z matki na córkę, z pokolenia na pokolenie. I truje. "Najpierw trzeba się zawsze ukłonić i TO powiedzieć. że "dzień dobry". Nawet gdy ktoś cię nie widzi, nie lubi, gdy ty kogoś nie lubisz, gdy ktoś ci mówi, ze jesteś gruba, taki paczek brzydki. Kiedy twoja matka wariatka, a ojciec pijak. Skoro pijak, a ty jego córka, to przeciez oczywiste, ze jaki ojciec, taka córka. A kilkanaście lat później zachodzisz w ciazę, rodzisz albo nie rodzisz i nie dziwi nic. Schemat się powtarza, choćby ci się wydawało, ze ty nigdy, ze ty inaczej, ty na pewno nie."