Tab Article
"Co Tygrysy lubia na śniadanie? T-34 na śniadanie, Cromwella na obiad i Shermana na kolację." Ten dowcip dobrze charakteryzuje najgroźniejsze czołgi niemieckie II wojny światowej. Wazace ponad 55 ton i uzbrojone w armatę kalibru 88 mm, szybko stały się postrachem aliantów i zołnierzy radzieckich. Przewaznie kojarzy się je z Wehrmachtem, ale znajdowały się równiez na wyposazeniu Waffen SS. Przypomina o tym ksiazka Wolfganga Schneidera Pancerny taran. Historia kompanii cięzkich czołgów z dywizji SS "Totenkopf" (Wydawnictwo Oskar). To opowieść o jednostce, której członkowie wzięli sobie do serca dewizę SS "Meine Ehre heißt Treue" (pol. "Mój honor nazywa się wierność"). Znalazły ona odzwierciedlenie na szlaku bojowym kompanii, od operacji "Cytadela" przez walki wokół Krzywego Rogu i w okolicach Dęblina. Od poczatku 1943 az do maja 1945 roku walczyła ona w szeregach Totenkopf, będac swoistym ewenementem w armii Rzeszy. Inne dywizje postawiły bowiem z czasem na bataliony cięzkich czołgów, wspomniana kompania była zaś integralna częścia dywizji do końca wojny. Pamięć o niej przetrwała kapitulację Rzeszy - jak stwierdza autor, "dla byłych zołnierzy tych jednostek ich historia była nadal zywa. Odtad, poza pierwotnymi przyczynami, nadal (w wielu przypadkach do końca zycia) identyfikowali się z własna "banda".