Tab Article
Tym razem nie na pisałam wstępu. Moze powinnam. Tym bardziej, ze jest to szczególna ksiazka, w której śmiech towarzyszy wściekłości, a radość jest lustrem niepowodzeń. Tak, jak to wydarza się w naszym zyciu: wszystko naraz. Tak ze w chorobie, kiedy człowiek odwaza się powiedzieć rózne rzeczy.
Pomyślałam, ze skoro wiem, jak to jest, daję radę i trwam, to moze powinnam podzielić się z innymi tym doświadczeniem, wiara, energia i pewnościa, ze nie mozliwe jest mozliwe.
Podpowiedzieć, jak radzić sobie ze soba, ze szczęściem i nie szczęściem. Jak nie cierpieć, a zdobywać kolejne stopnie wtajemniczenia w zycie. Dlatego napisałam tę ksiazkę.
Czytajac tę ksiazkę zapomina się o ewentualnej lub realnej chorobie, dotykajacej nas samych ( a wiem coś o tym) lub naszych bliskich. Przypomina to dziecięca zabawę w "idzie rak nieborak, jak uszczypnie będzie znak". Z drzeniem serce i chichotem w ustach, oczekiwało się finalnego "szczypa z zakrętasem". W opowieści Krysi, ta dziecięca zabawa odbywa się na powaznie, a dzieciaki sa juz dorosłe. Jedna ani na moment autorka nie pozwala im stracić poczucia dobrego smaku, pogody dycha i co najwazniejsze konsekwentnej nadziej. Słowa wypowiadane sa w tym doskonałego dialogu ja z ja, człowieka czasem przerazonego, ale uparcie walczacego z choroba, losem, przeciwnościami gburowatej codzienności i z oczekiwaniami innych, "czy aby urwie łeb hydrze?"
Andrzej Komorowski, psychoterapeuta